Ostatnio sporo kręcę się wokół poczucia równowagi. Zarówno życiowo, jak i ruchowo.
Gdzieś w kościach (dosłownie) czuję, że wszelka praktyka wzmacniająca nasze poczucie stabilności (w ruchu i bezruchu), przekłada się też na wzmocnienie poczucie osadzenia poza matą, czy salą ćwiczeń.
Mechanizm równowagi naszego ciała to skomplikowane połączenie kilku procesów, w jego skład wchodzą:
Gdy wpływamy na poprawę funkcjonowania każdego z tych elementów, jednocześnie działamy w stronę zwiększenia świadomości ciała i naszej z nim relacji.
Wzrost czucia, rozpoznawania i interpretowania sygnałów z ciała wpływa nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, a prowadzi też pośrednio do bardziej adekwatnych wyborów i zmian w życiu. Dzieje się tak, bo układ nerwowy i ciało mogą zacząć odbierać informacje z obszarów, które wcześniej były dla nich niedostępne i dzięki temu mieć dostęp do danych, o których wcześniej nie było wiadome, że istnieją.
Jeśli mam kontakt ze sobą, ze swoim centrum, skąd np. inicjuję ruch, mam lepsze poczucie równowagi i osadzenia w ciele. Przekłada się to gdzieś w tle na takie przekonania: “ufam ci ciało, że jak się potknę to się nie przewrócę, jak stanę na jednej nodze tu utrzymam pion, jak wejdę na drabinę, to nie spadnę.” itp. I te przekonania to taka “wyściółka” dla naszej codzienności, z nimi idziemy dalej w świat, w zadania, w działania, w interakcje z ludźmi.
Czuję więc, że dobrze to pierwotne zaufanie do naszych kości, mięśni i innych struktur wzmacniać. Jak się wzmacnia takie zaufanie? Tak jak między ludźmi 🙂 Na przykład przez regularne nawiązywanie kontaktu. I wydaje mi się, że to właśnie nadrzędna rzecz. Bez regularnego, świadomego kierowania uwagi na różne aspekty naszego doświadczenia (fizycznego i psychicznego), może być trudno o postęp i trwałą zmianę.
Co jeszcze poza uważnością może wzmocnić zaufanie do swojego ciała, poczucie równowagi i dać pewniejszy grunt pod nogami? Kilka rzeczy przychodzi mi do głowy:
Czuję, że cały czas jeszcze eksploruję ten temat w życiu i na macie, ale co ważne dla mnie, to spojrzenie na równowagę nie jako rzeczownik, czasownik. Łapanie balansu to ciągły proces, nieustanny dialog z grawitacją. Ważne to dla mnie, bo prowadza to jakiś rodzaj miękkości, daje pozwolenie na chwiejność i zgodę na potknięcia 🙂
Źródła:
https://journals.physiology.org/doi/full/10.1152/physrev.00048.2011
https://www.physio-pedia.com/Proprioception
https://en.wikipedia.org/wiki/Somatosensory_system
https://nba.uth.tmc.edu/neuroscience/m/s2/chapter02.html
https://physoc.onlinelibrary.wiley.com/doi/epdf/10.1113/JP275468r